„W
dobrych zawodach wystąpiłem…” Kto to mówi? W jakiej chwili? „W
dobrych zawodach wystąpiłem…” Czyli co: miałem dobre życie,
wartościowe życie, piękne życie… „W dobrych zawodach
wystąpiłem…” Kto to mówi? W jakiej chwili? Święty Paweł
pisze te słowa pod koniec swego życia. Prawdopodobnie w więzieniu.
Spodziewa się wyroku śmierci. Miałem dobre życie… Jego plecy
noszą jeszcze ślady nie jednego biczowania. Całe ciało w
szramach, w bliznach. To człowiek który był kamienowany, do
nieprzytomności. To człowiek którego kopano, przymierał głodem,
uciekał ratując swoje życie, to człowiek, któremu pluto w twarz,
… „Pan mnie wyrwał z paszczy lwa...” „W dobrych zawodach
wystąpiłem…” pisze. Miałem dobre życie. Tyle wycierpiał.
Tyle dostał od życia po głowie. Widział nie jedną porażkę
swego nauczania, nie jeden z jego uczniów zdradził, poszedł do
sekty albo zrobił sobie karierę kosztem wiary… „W dobrych
zawodach wystąpiłem…” miałem dobre, piękne życie. Warto
było. Tak bardzo było warto. Człowiek niejako oswojony z
cierpieniem mówi dziś do Kościoła – WARTO BYŁO – tak bardzo
warto. Warto się pomęczyć. Kościele cierpisz za Chrystusa i za
człowieka? – warto, dostajesz po głowie w imię pracy
apostolskiej w imię godności ludzkiej?- warto. Starasz się
wypruwać sobie żyły bo starasz się być dobrym rodzicem, bratem,
dziadkiem, dobrym lekarzem, mechanikiem, uczciwym, nie podkładasz
świni współpracownikowi? – warto. To dobra i pewna droga. Nie
dawno, parę dni temu wróciłem do Polski. Na urlop. I dziś
uderzają Mnie słowa Pawła „W dobrych zawodach wystąpiłem…”
-warto było. Nawet nie wiesz bracie i siostro jak dziś się cieszę
z każdego trudu, nawet najmniejszego który tam mnie spotkał. Jak
wdzięczny Bogu dziś jestem za powołanie misyjne, za trud, za to że
wybrał Mnie (nas) „abyśmy stali przed Nim i Jemu służyli” -
dziś czuję całym sercem, że to przywilej, darmo dany dar. Móc
służyć Bogu i człowiekowi. To dar. Ja dziś jestem wdzięczny.
Tak wdzięczny także i za urlop. Wdzięczny za powołanie misyjne,
za trud, pot, i łzy… Paweł dziś mówi do Kościoła. Twój pot i
twój trud, chrześcijaninie, to pewna i piękna droga, to coś
krzyczy do niebios – warto. Idź dalej droga wiary. Wiarę ustrzeż.
sobota, 29 czerwca 2019
czwartek, 13 czerwca 2019
Jeżeli oko twoje jest ci powodem do grzechu wyłup je. Lepiej dla ciebie jednookim wejść do królestwa niebieskiego. Wejdziemy tam pokazująć swoje rany. Ile nas kosztowało odrzucenie zła, wyrzeczenie się grzechu, ile kosztowała miłośc do człowieka, prawe życia, dobroć, ofiarność„, bezinteresowaność. Pokazęmy w królerstwie niebieskim wszystkie nieprzespane noce, zmęczone ręce, cały wstyd i hańbę którą przełknelismy ze względu na Chrystusa. Samotność, tak samotność, która nad dotknęła, ze względuy na wierność Jemu. Pokażemu mu nasze rany tak jak on pokazał nam swoje. I bęðziemy się radować.
To bardzo możliwe że na ostatni wpis na bloga w tym miesiacu, nastepny w lipcu, Przede mna droga. Do zobaczenia
To bardzo możliwe że na ostatni wpis na bloga w tym miesiacu, nastepny w lipcu, Przede mna droga. Do zobaczenia
niedziela, 9 czerwca 2019
Poproś
jakiegokolwiek człowieka by narysował Ducha Świętego? Wielu z
nas narysuje gołębia. Dlaczego gołąb? Dlaczego Duch Święty
ukazuje pod postacią takiego ptaka? Co chce powiedzieć Kościołowi
Swojej Córce pozwalając by tak go przedstawiała dzieciom Bożym? W
moim sercu tliły się pytania do Boga. I on odpowiedział.
Przedwczoraj spacerowałem po parkanie. Mnóstwo ludzi, tłumy,
mnóstwo dzieci, muzyka, lody, rowery, popcorn i gołębie… sporo
gołębi… one się całkiem dobrze czuja wśród ludzi. Chyba jak
żadne inne zwierzęta. Szwędają się między nogami licząc na to
że jakiś okruch spadnie… zauważyłem dosyć spore stadko … i
małą dziewczynkę, ze 3 może 4 latka … z uśmiechem wbiegła
pomiędzy ptaki … a one? One się zerwały do lotu. Wtedy
zobaczyłem. Wtedy usłyszałem odpowiedź na moje pytania od dawna
zadawane. Zerwały się do lotu a ona stała nadal uśmiechnięta,
zadziwiona. Żaden gołąb jej nie dziobnął. Żaden. Żaden jej nie
podrapał. Gołąb nie jest wrogiem człowieka. On się przed
człowiekiem nie broni. Po prostu odlatuje kiedy czuje się zbyt
zagrożony. Ale pomimo ataku sam nie atakuje, nie walczy z
człowiekiem. Bóg nie jest wrogiem człowieka. Atakowany –
odlatuje? Gołębie w locie zatoczyły niewielkie koło, i
wylądowały… całkiem blisko. Dziewczyna odwróciła się i znowu
wbiegła pomiędzy stado. Te znowu się zerwały i znowu krąg i
lądowanie. Lądowały zawsze blisko ludzi, licząc na jakiś okruch
… jakby naiwnie wierząc, że człowiek jest dobry … że stanie
się dobry … że się dobrocią podzieli… Duch Święty wierzy w
ludzi. Wierzy w nas. Bóg atakowany odsuwa się jakby na chwilę ale
wraca. Tak szybko wraca, bo wierzy w nas. Bóg jest jakimś
idealistą, jakby naiwnym marzycielem, zawsze wraca. Zawsze ląduje
blisko. Czekają. Licząc, że zrodzi dobroć w człowieku.
Dziewczynka „atakowała” gołębie jeszcze kilka razy, świetnie
się przy tym bawiąc. Niedaleko stali rodzice. Z uśmiechem i
spokojem patrzyli jak i ja na tę scenkę. Ptaki, jej nic złego nie
zrobiły. Patrzę dziś w niebo. Wczoraj Duch Święty zstąpił na
Kościół. Niby gołębica… Patrzę na ludzi wokół, dostrzegam
dobroć, przyjaźń, miłość, oddanie. Wczoraj Duch Święty
zstąpił na Kościół. Niby gołębica… i cieszę się
piątek, 7 czerwca 2019
J 3,
7-10
Wiatr
wieje tam gdzie chce. Wyobraź sobie silny wiatr, bardzo silny, ale
nie trąbę powietrzną. Wiatr który po prostu mocno wieje. To
znaczy: zeschnięte liście leżące na ziemi zaczynają nagle
tańczyć i wirować w sobie znanym kierunku. Gałązki zaczynają
się przesuwać, korki od butelek zaczynają się toczyć po ziemi.
Śmieci zaczynają się poruszać, wysuszać. Wszystko to przesuwa
się w różnych kierunkach, różnymi drogami, mnie więcej w tym
samym kierunku, ale jednak różnymi drogami. Drzewa. Duże i małe
drzewa się wyginają. Ale potem odbijają z powrotem w szalonym
tańcu, to znowu się wygną i tak na przemian. Ich gałęzie
wyciągnięte do nieba wirują i drgają w szalonym tańcu, niby
każda w tę sama stronę, a jednak inaczej, każda swoim rytmem,
wytycza swoje właściwe dla niej koła inne niż poprzednie, a
jednak wszystko to tworzy jakąś harmonię, ten sam kierunek.
Źródłem tego ten sam Wiatr.
Wyobraź
sobie ludzi podczas wichury. Często ludzie zakrywają się przed
wiatrem. On szarpie ich włosami, koszulami, Zasłaniają twarz. Jego
zimno ich niepokoi, boli, ochładza. A czasem masuje plecy, ramiona.
Czasem ludzie lubią kiedy wieje. Wystawiają wtedy wszystkie
mięśnie, ręce nogi, zamykają oczy kiedy wiatr muska ich twarz,
ochładza lub ogrzewa, tuli.
To
wszystko symbole. Te gałęzie, każda tańczy swoim rytmem ale
wszystkie e jednym kierunku – jak matka, która stawia wymagania
swoim dzieciom bo chce ich dobra, inna uważa, że trzeba je
rozpieszczać bo chce ich dobra, księża potrafią być miłosierni
w konfesjonale, pełni zrozumienia, empatii, współczujący, inni
wymagają i karcą, jedni i drudzy szukają dobra … lekarze leczą
jedni szybko i boleśnie, inni powoli, cierpliwie, jakby wolniej,
jedni i drudzy chcą to robić dobrze … dla dobra swojego
pacjenta... albo terapeuci od uzależnień … jedni uważają że
alkoholik powinien zdobyć tożsamość alkoholika, podczas pracy z
uzależnionym skupiają swoja uwagę na konsekwencjach picia chorego
i zaletach abstynencji inni pracujący w innym nurcie mówią
zajmujmy się tym co dobre w człowieku i wykorzystajmy to dla jego
trzeźwienia? Bo on tak naprawdę jest DOBRY! … każda gałąź
poruszana jest przez ten sam wiatr choć w innym kierunku …
naukowcy od genetyki i sprzątaczki, astrofizycy i pracownicy zakładu
utylizacji śmieci … pracują dla dobra człowieka, jak liście
tańcząc swoim rytmem, jedni tu, a drudzy tam. Ostatecznie
wszystkie te rzeczy dla jednego wspólnego dobra wszystkich., Jeżeli
wiatr stałby się super ogromną wichurą, zaniósłby te wszystkie
rzeczy w to samo miejsce... czyli wszystko zmierza do jednego celu,
choć różnymi i z pozoru sprzecznymi drogami...
Trzeba
nam go szukać. Trzeba pytać co z Ducha Świętego, czyli co
dobrego, jest w tym czego jeszcze nie rozumiem przed czym się
buntuję, co z Ducha Świętego jest w drugim człowieku …
zobaczyć Ducha oznacza zobaczyć wielkie dzieła Boże, które
dokonują się w człowieku i przez człowieka, zobaczyć piękno,
miłość, odwagę, bezinteresowność, twórczość, kreatywność,
radość, zdolność przyznania się do winy – to tez jest zaleta i
siła...
„Owocem
Ducha jest: miłość, radość, pokój, cierpliwość, dobroć,
życzliwość, wierność, łagodność, opanowanie...”.
(List do Galatów 5, 22)
Masz
w sobie takie lub podobne cechy? To znaczy, że nosisz w sobie dary
Ducha Ducha Świętego. To on mieszka w tobie. Owoce jego
zamieszkiwania w tobie są widoczne. Raduj się nimi, ciesz. To Duch
Święty uzdalnia cie do wszelkiego dobra. A więc także
pracowitość, uczciwość, gotowość do poświeceń. Ile jest
mężnych ojców i matek, którzy zapominają o sobie i wstają
wcześnie rano do pracy by utrzymać swoje dzieci, ilu z nich
wracając zmęczeni z pracy poświęca jeszcze czas siły uw age tym
dzieciom, na zabawę, pomoc w nauce, na rozmowę. To wszystko pod
natchnieniem Ducha świętego. To wszystko co często wymaga wysiłku,
poświęceń, niejednokrotnie trudu wyrzeczeń, zaciśnięcia zębów,
jest owocem Jego działania w człowieku. Do wszystkiego co jest
znakiem miłości, dobroci, wielkoduszności, wspaniałomyślności,
On uzdalnia. Zobacz jak pisze o tym św. Paweł w liście do
Koryntian: „okazujemy
się sługami Boga przez wszystko: przez wielką cierpliwość, wśród
utrapień, przeciwności i ucisków, w chłostach , więzieniach,
podczas rozruchów, w trudach, nocnych czuwaniach i w postach, przez
czystość i umiejętność, przez wielkoduszność i łagodność,
przez [objawy] Ducha Świętego i miłość nieobłudną...”(2 Kor,
6-4-6) ,
a więc także odwaga. Ta która jest potrzebna by czynić dobro,
znosić nie raz i trudny i wyrzeczenia, ze względu na jakieś dobro,
ale także i ta odwaga by znosić zło, by się złu nie poddać,
nawet przyjąć prześladowania: kpiny, wyśmiewanie, pogardę…
znieść zło ze względu na Chrystusa. To wszystko są dary Ducha
Świętego. Jeżeli zdarza ci się tak żyć, to nosisz w sobie owoce
Ducha Świętego, On jest blisko Ciebie, mieszka w twojej duszy,
jesteś Jego świątynią.
Zastanawiam
się dziś. Powiem wam szczerze. Wczoraj (czyli to był piątek,
przygotowywałem katechezę dla dzieciaków na temat Ducha Świętego.
Wszystkie powyżej wymienione dary wymieniłem. Opisałem… a potem
… wątpliwości czy ta katecheza ma sens, czy jest dobra? … czy
dosyć dobra? Czy coś zmienić… A kiedy otworzyłem brewiarz by
się modlić, odmawiam nieszpory i co: trafiam na tekst: „Owocem
Ducha jest: miłość, radość, pokój, cierpliwość, dobroć,
życzliwość, wierność, łagodność, opanowanie...” Bóg
poprzez Kościół i Jego moidlitwe odpowiada na moje wątpliwości.
Palcem pokazuje – jestem jestem czuwam… Wiatr wieje jak chce i
gdzie chce … ale szum jego słyszysz… słyszysz szum… To
wszystko co wyżej opisałem (prawie dwie strony) to szum… to szum
który my ludzie słyszymy… Szum wiatru … echo Słowa Bożego w
nas… echo naszej Bożej natury … podobieństwa Bożego i obrazu …
naszej dobrej natury… prawdziwego i człowieczeństwa … tego
czegoś tak pięknego w nas... „On Wam wszystko przypomni” …
będziecie słyszeli Jego szum… obudzi się nie tylko wasze
sumienie ale zdolność rozpoznawania Boga … pragnienie biegnięcia
Jego drogami… szumu Jego nasłuchuj …
Duchu
Święty Jedyny Przewodniku mojej Duszy … cóż mam ci powiedzieć?
Działaj proszę Ty wiesz jak, wiesz kiedy, wiej kędy chcesz
sobota, 1 czerwca 2019
„Jeszcze
chwila, a nie będziecie mnie widzieć. I znowu chwila, i ujrzycie
Mnie.” Pan wstąpił do Nieba. Zanim to uczynił, zmartwychwstał.
Zanim pokonał śmierć – zginął. Zanim zginął… cierpiał...
długo, … o tym wszystkim mówi - „chwila”. kiedy człowiek
cierpi, tak jak on cierpiał, biczowanie, droga krzyżowa, gwoździe,
konanie… każda chwila wydaje się jak godzina, każda godzina, jak
miesiąc… o tym wszystkich, o swoich czarnych godzinach mówi
„chwila”… iluż to nas starzejących się ludzi patrzy w tył i
mówi – ale to przeleciało … 30 40 50 60 70 lat – chwila –
patrzę dziś do tyłu na moje życie, na tysiące rzeczy których
się bałem, które wydawały się tak trudne, tak nie do
przejścia... „chwila”… dziś to chwila, która już nie wróci,
pokonana przez czas… pokonana przez Bożą Opatrzność… pokonana
jak śmierć, której człowiek się obawia… pokonana… każda z
naszych mrocznych chwil jest jak śmierć ,której się boimy, ale
tak naprawdę jest jak „chwila”, któej nie należy się bać,
będzie pokonana … patrzyłem dziś w niebo. Było zachwycające,
dawno,tak pięknego nieba nie widziałem. Czy to przypadek? Odmówiłem
pierwsze nieszpory z Uroczystości Wniebowstąpienia Pańskiego i
poszedłem na spacer i nagle zobaczyłem – wierzcie było
przepiękne – tylko przez „chwilę” dosłownie parę minut
olśniewającego różowego blasku … a potem słodka szarość
nadchodzącej nocy … „chwila” - noc szybko mija. Człowiek
zasypia...„chwila”… a potem się budzi… ciemność mija tak
szybko. „chwila” - przez chwilę Pan pokazał mi piękno nieba.
Przypomniał wszystkie zwycięstwa i wszystkie porażki których tak
się bałem – jednak mnie nie zabiły… „chwila” - to nie
przypadek że akurat dziś mi to wszystko pokazał. Wierzę, że
każdemu z nas dzisiaj mówi - „smutek wasz zamieni się w radość”
… jeszcze tylko „chwila”
Subskrybuj:
Posty (Atom)