„Wyszedł
siewca aby siać...” znamy to. Wielu z nas zna tę przypowieść.
Trudno się słucha Ewangelii. Człowiek już wie co będzie dalej.
„A gdy siał jedno padło na drogę … i przyleciały ptaki i
wydziobały je...” uniosły wysoko, wysoko w górę… i
daleko…bardzo daleko od pozostałych i od siewcy… daleko od
przyszłego plonu, którego już nigdy nie zobaczą??? Nie zobaczy
ziarno plonu bo padło na drogę. Dlaczego droga akurat? Sądzę, że
droga to takie miejsce gdzie każdy idzie w swoją stronę. Każdy ma
swój cel, swój kierunek, swoje sprawy do załatwienia. Ludzie na
drodze się najczęściej po prostu mijają. Może dlatego Ewangelii
trudno się słucha. Chcemy ją ominąć?Za trudna? Nie rozumiemy
jej? Więc jest obca? Zbyt nie przystaje do życia? A może tak
bardzo wiele ona obiecuje, że to jest wręcz nie do uwierzenia? Tak
czy inaczej na drodze ludzie się mijają. Każdy w swoją stronę.
Sądzę, że droga to jest symbol braku zakorzenienia. Braku
wspólnoty. Braku identyfikacji z innymi, czegoś co jest nam
wspólne, co jest nasze a nie moje, czegoś co łączy mnie z innymi,
co sprawia że wędrujemy razem, to coś więcej niż „jedziemy na
tym samym wózku”. Droga to symbol egoizmu. Każdy w swoja stronę.
Egozim zamyka na innych. Zatrzaskuje drzwi. Egoizm to droga w
pojedynkę. Sprawia, że się mijamy. Sprawia, że relacje są
strasznie boleśnie powierzchowne, nikt nie ma na takie ochoty,
niektórym są wygodne. Każdy w swoją stronę. Przeciwieństwo tego
czym ma być Kościół. „Jedni drugich brzemiona noście i tak
wypełnicie prawo … Chrystusowe… wydacie plon...jedni stokrotny …
ini czterdziesto inni trzydziestokrotny … każdy ile może, ile
chce, ile pragnie, ile da rady, ile ma możliwości… Kościół ma
nie być jak droga. Ma być stanem w którzy nie w swoją stronę.
Droga, na której ludzie się zatrzymują, wędrują rzem, wędrują
wspólnie, często zmieniają kierunek ze względu na kogoś jednego…
Rosjanie maja takie powiedzenie: „siedmiu na jednego nie czeka” a
Kościół … to takich siedmiu, którzy czekają na jednego ….bo
razem wędrują… nic nie znaczy samotna wędrówka, bo lecisz sam
czyli jesteś daleko daleko i wysoko… nie zobaczysz plonu… nie
przeżyjesz miłości. Bóg nas kocha… tak to wiemy… ale czy
wiemy, czy czujemy że Kościół nas kocha? „Jedni drugich
brzemiona noście i tak wypełnicie prawo … Chrystusowe… wydacie
plon… nie odlecicie z dumnymi ptakami w przestworza wysoko wysoko
ponad … ale daleko od innych… egoizm wyprowadził tak wielu ojców
z domu… egoizm tak wielu żon i matek nie pozwolił im wrócić…
egoizm dzieci, które przestały płakać i postanowiły przeklinać…
mało kto z nich widzi plon… unoszą się wysoko, każdy z ich
wysoko… ale w swoją stronę…. Zastanawia mnie to że Bóg kiedy
chce chce komuś pomóc niemal zawsze daje ...wspólnotę… kiedy
ktoś płacze, to pomocą jest ten kto słucha tych łez… kiedy
ktoś pije pomocą staje się drugi alkoholik… lub całą grupa…
samotna, porzucona matka znajduje pomoc u osób w podobnej sytuacji –
Bóg zawsze daje wspólnotę – kogoś – czyli Kościół
...„Jedni drugich brzemiona noście i tak wypełnicie prawo …
Chrystusowe… wydacie plon..
środa, 24 lipca 2019
sobota, 13 lipca 2019
„…
i ze czcią wspominamy najpierw pełną chwały Maryję, zawsze
dziewicę … a także świętego Józefa … oraz Twoich świętych
apostołów i męczenników Piotra i Pawła Andrzeja...” tekst
pierwszej modlitwy Eucharystycznej. Tekst mszy świętej.
Wspomnienie. Kościół zebrany na dziękczynieniu (Eucharystii)
wspomina świętych… przez moment miałem wrażenie, że otaczają
mnie prz tym niewielkim ołtarzu dziś rano. Każdy z nich to osobna
historia… „również nam Twoim grzesznym sługom... daj udział
we wspólnocie z Twoimi świętymi apostołami i męczennikami Janem
Chrzcicielem Szczepanem Barnabą... Felicytą... Agatą...” Każdy
z nich to osobna historia cierpienia, zmagania, walki. Osobna
historia patrzenia wysoko, patrzenia w niebo, historia nadziei i łez,
historia pewnego ryzyka, które podjęli, historia krzyku, wołania,
tęsknoty, niepewności, decyzji, zaciśniętych zębów… osobna
historia. I wyobrazić sobie, że podczas każdego z tych wydarzeń
był obecny, zaangażowany Ten Sam… Ta Sama OSOBA widziała te
wszystkie sprawy, prowadziła dialog z historią każdej z tych osób…
Bóg, znawca ludzi… „Jak wysoko niebo wznosi się nad ziemią...”
skończył się mój urlopowy wyjazd „Jak wysoko niebo wznosi się
nad ziemią...” pośrodku gór. Mieszkałem przez te parę dni
jakby w dolinie, pomiędzy dwoma górami. Codziennie widziałem jak
ponad ich szczytami pędzą ogromne masy powietrza, obłoki, jak
wiele ich kolorów, kształtów, olbrzymia masa pchana olbrzymią
siłą, góry pięły się pod niebo, wystrzeliwały w przestworza,
itak nie mogły dosięgnąć …. „Jak wysoko niebo wznosi się nad
ziemią… tam myśli Moja nad myślami waszymi...” wołanie moje
nad wołaniem waszym… zmaganie Moje nad zmaganiem waszym… płacz
Mój nad płaczem waszym … nadzieja Moja ...jak obłoki nad górami.
Zawsze wyżej. Zmagamy się. Wyciągamy ręce ku górze, próbujemy
wzrastać, walcząc z tym co nas spotyka, rośniemy. Rośniemy kiedy
wołamy do nieba. „...daj udział we wspólnocie z Twoimi świętymi
apostołami i męczennikami...” i ni musieli rosnąć. Każdy z
nich to zupełnie osobna historia wzrastania i upadków, osobna
historia Przyjaźni, przeciwnego Towarzyszenia milczącego, ukrytego
Boga, który gdzieś zawsze górował w majestacie nad … górą….
Która się piętrzyła, coraz wyżej i wyżej, silniejsza,
potężniejsza o nowe doświadczenia, potężniejsza o nowe porażki,
potężniejsza o tęsknotę, o nadzieję … Zadziwia Mnie dziś Pan,
który Towarzyszył każdemu z nich. Towarzyszy i Mnie… czuję To.
Towarzyszy Tobie… każdemu na swój sposób...
piątek, 5 lipca 2019
Mt
9, 9-13
Zdumiewa
mnie z jaką łatwością wyszedł Mateusz z komory celnej. Jedno
słowo i wychodzi… porzuca cały ten fach,całą kasę i tak po
prostu... wychodzi… chyba nie był tam dla kasy? ??Księga
Ewangelii, którą później napisał pełna jest cytatów ze starego
testamentu. Mateusz ciągle cytuje stary testament. Człowiek,który
tak dobrze znał księgi święte swojego ludu, tak dobrze rozumiał
jego tradycje historyczną, tak pięknie czuł oczekiwanie swojego
narodu … ten sam człowiek jednocześnie jest celnikiem!
Kolaborantem! On pomagał okupantowi Rzymskiemu ściągać podatki ze
swojego ludu ! Pomagał go niszczyć. Mając tyle wiedzy na temat
biblii Boga ...pomagał upokarzać jego lud! Człowiek o rozdartym
sercu? Człowiek zawiedzionych nadziei? Gdzie ten potężny Bóg,który
tyle obietnic złożył? Mesjasza zapowiedział… obiecał
ucztę,dobrobyt, zwycięstwa wa, szczęście … Mateusz, Lewi,
człowiek o rozdartym sercu ... brak nadziei, brak oczekiwania w
sercu… zawód … ileż razy czujemy się podobnie,zamknięci w
swojej złości,smutku, rozpaczy -nasze komory celne … ileż
wołania...ileż takich ludzi spotkałem… czasem mówią -nie warto
mieć męża,bo jak się trochę postarzejesz to zacznie cię
zdradzać...dzieci tez lepiej nie bo ile się trzeba z nimi naużerać
… iluż spotkałem ludzi zdeptanych,zawiedzionych życiem,którzy
uciekli w tanie inie tanie uśmierzacze bólu… w swoje komory
celne … Mateusz Lewi wyszedł.
Był mieszkańcem Kafarnaum. Widział,słyszał te wszystkie cuda,
które czynił Nazarejczyk, przypominały mu one dawno wypowiedziane
proroctwa...na Jego oczach spełniała się obietnica,na Jego oczach
ożywało słowo tak dawno wypowiedziane...spełniało się… ten
CZŁOWIEK udowadniał że Bóg spełnia to co zapowiedział …
dlatego jak myślę Mateuesz wyszedł. On widział, że się
dzieje!!! Myślę, że nam bardzo bardzo bardzo uparcie trzeba dziś
szukać jakie słowo świętych ksiąg się spełnia, szukać śladów
wcielenia się słowa. Ono jest. Ja na przykład widzę, że odkąd
idę za Jezusem to znacząco wzrosła ilość „moich ojców, matek,
braci sióstr i domów ...” mam tak wielu ludzi wokół siebie,do
których chce mi się wracać, choćby Ciebie czytelniku bloga mojego
… nasza „znajomość- braterstwo – jest dla mnie znakiem że
spełnia się obietnica dana w świętej księdze,tym którzy idą ZA
NIM. Przesadzam? Nie wiem. Mateusz jakiś czas później napisał
Ewangelię obficie przeplatając ją cytatami Starego Testamentu-
udowadniał -słowo się wypełniło, obietnice Bóg spełnia –
warto było czekać na Mesjasza!!! Myślę,wierzę
i cieszę się tym, że obietnice mesjańskie wcale się nie
przedawniły. Są ciągle aktualne,świeże !!! Lud ciągle czeka i
może czekać i dobrze że czeka!Na co? Głosimy Twoją śmierć,
wyznajemy Twoje Zmartwychwstanie i oczekujemy
Twego przyjścia w chwale !!!! My
Kościół,lud przymierza i obietnicy ciągle czekamy na Mesjasza,
który przyjdzie na końcu czasów i zniszczy wszelkie zło. Zaspokoi
każdy głód i każdą potrzebę, ogłosi pokój, przyniesie
zmartwychwstanie, miłość, zwycięstwo nad bólem i depresją i
nałogami i gniewem...nakarmi, przytuli,zaprowadzi do domu Przyjaźni
i braterstwa… gdzie nikt już nigdy nie będzie na
marginesie...gdzie nic cię nie będzie bolało… gdzie się najesz,
gdzie wreszcie się wyśpisz, odsapniesz...usiądziemy sobie przy
studni...w cieniu … przy stole...nad wodospadem… w dobrym
towarzystwie ...ze śpiewem...w dzień paruzji …. Mateusz pisał
wiele by potwierdzić obietnice. Ja widzę że się powoli
spełniają...Takie słowo otrzymałem na początku urlopu. W czasie
kiedy mam więcej czasu, więcej beztroski, mniej pośpiechu. Więcej
uśmiechu. Słowo o paruzji, słowo o raju,o spełnianej obietnicy –
urlop mój tego małym zadatkiem,zapowiedzią. Warto czekać bracia i
siostrzyczki :) Warto czekać :)
Subskrybuj:
Posty (Atom)