Dzisiaj
spotkałem kobietę, która próbowała mi sprzedać książkę na
temat Jogi. „Wszyscy tego potrzebują… wszyscy, zwłaszcza w
takich czasach...” -próbowała mnie przekonać. Wziąłem mój
krzyżyk w dłoń. Zdziwiła się. „Ty chodzisz do kościoła”?
Pokazałem jej jeszcze wyraźniej. Może i bym potrzebował Jogi,
gdyby nie On. Tylko On jest mi dzisiaj potrzebny. Tylko ten kto
ocalił moje życie, i duszę i wieczność. Tylko On. Nikt i nic
więcej. Tak też powiedziałem świadkom Jehowy, których spotkałem
wczoraj. On otwarł mi bramy życia wiecznego. Moi rozmówcy zdziwili
się. Uśmiechnęli. Miałem wrażenie, że oczy im zaświeciły.
Widziałem uśmiech. Życzyliśmy sobie wszystkiego dobrego.
Poszliśmy, każdy w swoja stronę. „pobłogosław Mnie” -
prosiła na koniec rozmowy zwolenniczka jogi. Pobłogosław, aby moja
wiara była tak silna jak twoja… czy ona coś zobaczyła? Czy coś
poczuła? Czy to tylko taka forma uprzejmości? Kiedy mnie zaczepiła
akurat odmawiałem różaniec, tajemnice zmartwychwstania pańskiego.
Myślałem o tym jak apostołowie siedzą zamknięci w swoich
czterech ścianach, czekając… sami nie wiedza na co. Ich Chrystus
przecież umarł… czekają sami nie wiedzą na co… Byli chyba
trochę jak ta kobieta od jogi. Zamknięta w swoim poszukiwaniu
szczęścia. Czekała na swojego Chrystusa, na tego kto da jej
szczęście...”wszyscy tego dziś potrzebują...” Może po prostu
chciała mi sprzedać książkę by zarobić. A więc szukała
szczęścia we pieniądzach? To był jej Chrystus? Nie wiem. Tak to
jest chyba w naszym życiu. Człowiek nie może poradzić sobie sam
ze sobą. To ziemskie życie go przerasta. Szuka szczęścia, nosi w
sobie głód, ból, tyle pragnień…. Budujemy sobie plany na nasze
życie i próbujemy się sami przekonać że dadzą nam szczęście,
że zaspokoją pragnienia. I zamykamy się w tych planach naszych jak
apostołowie w wieczerniku, czekali, drzwi trzymali mocno zamknięte.
A gdy wszystko wymyka się spod kontroli… „wszyscy tego
potrzebują” - przekonywała – bo co?... bo wszystkim wymyka się
życie spod kontroli? Człowiek nie może poradzić sobie sam ze
sobą. To co w nim boskie, to co w nim zostało tego „obrazu i
podobieństwa Bożego” zmusza go do poszukiwań, wywołuje głód,
tęsknotę, przyzywa go… Mi Joga nie potrzebna…-odpowiedziałem
Tylko ON – prawdziwy Chrystus, samo życie mi potrzebny, bo On jest
samym życiem i światłością duszy. Przychodzi mimo drzwi
zamkniętych. Mimo planów które sobie zbudowaliśmy na życie, mimo
porażek, mimo sukcesów, które odnieśliśmy w naszych planach i
życiu, przychodzi, aby przynieść wieczność. I być może dlatego
czasem chorujemy, tak nagle, tak nagle wali się wiele rzeczy, bo
przychodzi mimo sukcesów, podeptać nasze sukcesy, gdyż nie niosą
one w sobie życia wiecznego. I być może dlatego kazał mi opuścić
Białystok i Polskę, odrzucić sukcesy, stać się na nowo małym,
niezauważalnym, przyszedł pomimo moich planów, przyniósł raz
jeszcze prawdziwe życie. Samego siebie i Swój plan na moje życie.
Tylko Jego dziś potrzebuję. Tak jej odpowiedziałem. Miałem
wrażenie że zaświeciły się jej oczy. Świeciło słońce. Tylko
On mi potrzebny. Mam w sobie dziś pokój. Mam w sobie dziś
wdzięczność. Bo wierzę, że mam w sobie dziś wieczność! Nie ma
m głodu. Bóg jest z Nami. Pokój Wam drodzy przyjaciele Moi :)
Dziękuję za piękny wpis.
OdpowiedzUsuńDobrze,że jesteś PRZYJACIELU!
Szanowny Jan :)
Czytam Twoje przemyślenia.Trafiają do serca. Trzymaj się
OdpowiedzUsuńDziękuję za piękny wpis. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń