piątek, 26 kwietnia 2019


Dzisiaj spotkałem kobietę, która próbowała mi sprzedać książkę na temat Jogi. „Wszyscy tego potrzebują… wszyscy, zwłaszcza w takich czasach...” -próbowała mnie przekonać. Wziąłem mój krzyżyk w dłoń. Zdziwiła się. „Ty chodzisz do kościoła”? Pokazałem jej jeszcze wyraźniej. Może i bym potrzebował Jogi, gdyby nie On. Tylko On jest mi dzisiaj potrzebny. Tylko ten kto ocalił moje życie, i duszę i wieczność. Tylko On. Nikt i nic więcej. Tak też powiedziałem świadkom Jehowy, których spotkałem wczoraj. On otwarł mi bramy życia wiecznego. Moi rozmówcy zdziwili się. Uśmiechnęli. Miałem wrażenie, że oczy im zaświeciły. Widziałem uśmiech. Życzyliśmy sobie wszystkiego dobrego. Poszliśmy, każdy w swoja stronę. „pobłogosław Mnie” - prosiła na koniec rozmowy zwolenniczka jogi. Pobłogosław, aby moja wiara była tak silna jak twoja… czy ona coś zobaczyła? Czy coś poczuła? Czy to tylko taka forma uprzejmości? Kiedy mnie zaczepiła akurat odmawiałem różaniec, tajemnice zmartwychwstania pańskiego. Myślałem o tym jak apostołowie siedzą zamknięci w swoich czterech ścianach, czekając… sami nie wiedza na co. Ich Chrystus przecież umarł… czekają sami nie wiedzą na co… Byli chyba trochę jak ta kobieta od jogi. Zamknięta w swoim poszukiwaniu szczęścia. Czekała na swojego Chrystusa, na tego kto da jej szczęście...”wszyscy tego dziś potrzebują...” Może po prostu chciała mi sprzedać książkę by zarobić. A więc szukała szczęścia we pieniądzach? To był jej Chrystus? Nie wiem. Tak to jest chyba w naszym życiu. Człowiek nie może poradzić sobie sam ze sobą. To ziemskie życie go przerasta. Szuka szczęścia, nosi w sobie głód, ból, tyle pragnień…. Budujemy sobie plany na nasze życie i próbujemy się sami przekonać że dadzą nam szczęście, że zaspokoją pragnienia. I zamykamy się w tych planach naszych jak apostołowie w wieczerniku, czekali, drzwi trzymali mocno zamknięte. A gdy wszystko wymyka się spod kontroli… „wszyscy tego potrzebują” - przekonywała – bo co?... bo wszystkim wymyka się życie spod kontroli? Człowiek nie może poradzić sobie sam ze sobą. To co w nim boskie, to co w nim zostało tego „obrazu i podobieństwa Bożego” zmusza go do poszukiwań, wywołuje głód, tęsknotę, przyzywa go… Mi Joga nie potrzebna…-odpowiedziałem Tylko ON – prawdziwy Chrystus, samo życie mi potrzebny, bo On jest samym  życiem i światłością duszy. Przychodzi mimo drzwi zamkniętych. Mimo planów które sobie zbudowaliśmy na życie, mimo porażek, mimo sukcesów, które odnieśliśmy w naszych planach i życiu, przychodzi, aby przynieść wieczność. I być może dlatego czasem chorujemy, tak nagle, tak nagle wali się wiele rzeczy, bo przychodzi mimo sukcesów, podeptać nasze sukcesy, gdyż nie niosą one w sobie życia wiecznego. I być może dlatego kazał mi opuścić Białystok i Polskę, odrzucić sukcesy, stać się na nowo małym, niezauważalnym, przyszedł pomimo moich planów, przyniósł raz jeszcze prawdziwe życie. Samego siebie i Swój plan na moje życie. Tylko Jego dziś potrzebuję. Tak jej odpowiedziałem. Miałem wrażenie że zaświeciły się jej oczy. Świeciło słońce. Tylko On mi potrzebny. Mam w sobie dziś pokój. Mam w sobie dziś wdzięczność. Bo wierzę, że mam w sobie dziś wieczność! Nie ma m głodu. Bóg jest z Nami. Pokój Wam drodzy przyjaciele Moi :)

3 komentarze:

  1. Dziękuję za piękny wpis.
    Dobrze,że jesteś PRZYJACIELU!
    Szanowny Jan :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Czytam Twoje przemyślenia.Trafiają do serca. Trzymaj się

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziękuję za piękny wpis. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń