niedziela, 19 maja 2019


Wygląda jak wielka szafa. Gigantyczna szafa do której można wejść i się w niech schować. Na początku tam jest ciemno. Nikt i nic nie widzi. Można w środku zapalić światło. I zapalam. Widzą mnie wtedy ich oczy. Przytulają się do światła. Ale ja ich nie widzę. Są schowani w w ciepłym mroku. Otoczeni mgłą. Schowani. Ukryci. Wczoraj poświęciliśmy nasz nowy konfesjonał w Swobodnym. Przypomina szafę. Człowiek wchodzi do niego przynosząc ze sobą to, co kryje w sercu. Swój grzech. Poczucie winy, ból, złość na siebie. Swój płacz i swój ból. Swój krzyż i jego ciężar i swój jęk. Przychodzi by schować je w tej ciemności. I ja odpuszczam tobie grzechy … zapalam światło ...w Imię Ojca… cud zmartwychwstania … i Syna … cud przebaczenia … i Ducha Świętego … cud … Tak wielki cud Bożego Miłosierdzia. Człowiek zamyka się w ciemności tego konfesjonału, wchodzi jak Chrystus do grobu, w ciemność która otacza go ze wszystkich stron, zamyka, zatrzaskuje drzwi, lecz tam nie ma ciemności. Kiedy wchodzę ja. Zapalam z mojej strony ścianki światło. I On widzi moją twarz. I krzyż. I ciszę, która go otula. Spowiedź jest jak ta wielka szafa. Otula cię ciemność grobu Chrystusowego, do którego raz na zawsze możesz wrzucić swój upadek. Wrzucić i pogrzebać. Raz na zawsze. Wchodzisz w ciemność spowiedzi lecz mroku tam nie ma. Tam jest światło. Światło zmartwychwstania. Ukrywasz przed sprawiedliwym sędzią swoją twarz, a On pokazuje Ci swoje braterskie oblicze. Ciszą otula. Łzy ociera. Tak, nie raz je ocierał. Zmartwychwstanie jest naszym udziałem.

1 komentarz: